***Caroline***
-Co Ty tu
robisz? – zapytała, kiedy zobaczyła Liama. Nie miała pojęcia, że ktoś ją
obserwuje. Nigdy nie tańczyła publicznie, a świadomość tego, że ktoś podejrzał
jej występ, przytłaczała ją. I to jeszcze musiał być Liam!
-Patrzę, jak
wspaniale tańczysz – odparł chłopak. – Dlaczego się tym nie chwaliłaś?
Caroline stała
osłupiała. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Liam się z niej natrząsał czy
mówił szczerze? Nie wiedziała. Wiedziała jedno: nie chciała się wygłupić.
-Ja.. tylko…
przygotowuję układ dla cheerleaderek. W końcu jestem ich kapitanem. Muszę. To
mój obowiązek. Nie mogę ich zawieść – plątała się Carol.
-Spokojnie,
spokojnie – ciepło powiedział Liam i podszedł do dziewczyny. – Kiedy tańczysz
nie jesteś taka nieśmiała. Wtedy wychodzi z Ciebie prawdziwa kocica. Jak długo
to robisz?
-Ja… hmm..
jakieś 10 lat.
Właściwie to
Carol tańczyła od zawsze. I od zawsze była nieśmiała. Tylko w tańcu potrafiła
wzbudzić w sobie odwagę. Kiedy zaczynała tańczyć, zapominała o wszystkim. Była
tylko ona i muzyka.
-To widać.
Znaczy widać, że naprawdę się na tym znasz – ciągnął Payne. –Zatańczymy? –
zapytał figlarnie.
-Nie –
odpowiedziała krótko Carol. Widząc jego pytające spojrzenie, dodała:
-Ja nigdy
nie tańczyłam z partnerem, zawsze solo… Raczej nie umiem… nie chcę…
-Przestań,
przecież jesteś najlepszą tancerką, jaką znam.
Liam
podszedł do radia i włączył je. Muzyka wypełniła całą salę. Chłopak puścił
Caroline oko i zaczął poruszać się w takt muzyki. Umyślnie robił to niezręcznie
i nieporadnie. Chciał sprawić, aby dziewczyna pokazała mu, jak ma się poruszać.
Jednak Carol stała obok i tylko patrzyła na niego z rozbawieniem.
-No chodź! –
powiedział Liam, próbując przekrzyczeć muzykę. – Chyba nie będziesz tu tak
stała.
Wziął ją za
rękę i pociągnął za sobą. Na początku Caroline czuła się skrępowana jego
bliskością. Liam jednak zdawał się nie zwracać na nią uwagi. Nadal robił te
swoje ‘wygibasy’ i miał przy tym niezły ubaw. Wtedy Carol zrozumiała, że to
przecież tylko zabawa. Początkowo powoli zaczęła kiwać się w takt muzyki. W
miarę upływu czasu nabierała jednak pewności siebie. W końcu wpadła w swój
muzyczny trans i oddała się dźwiękom. Tańczyła wprawnie. Jej ruchy były
perfekcyjne i opanowane. Poruszała się z wielką gracją. Liam od razu zauważył
zmianę, jaka w niej zaszła. Zbliżył się do niej, dotknął swoim czołem jej czoła
i położył jej dłonie na biodrach. Caroline nie protestowała. Objęła go i
wyraźnie przejęła inicjatywę. Tańczyli spleceni razem, jak gdyby tworzyli jeden
organizm. Byli skupieni i skoncentrowani na sobie. Kiedy piosenka się
skończyła, para zastygła w bezruchu. Żadne z nich nie chciało się poruszyć, aby
nie zepsuć tej magicznej chwili. Liam patrzył na Carol. Po takim wysiłku nabrała
lekkich rumieńców, ale twarz miała spokojną. Dotknął koniuszkiem palców tej
ślicznej buzi i odgarnął z niej kosmyk włosów. Powoli zbliżał do niej swoją
twarz. W końcu jego usta dotknęły jej rozgrzanych warg. Delikatnie cmoknął
dziewczynę w usta.
-Jesteś taka
niesamowita – powiedział i powtórzył pocałunek. Tym razem mocniej i bardziej namiętnie.
Dalej <3
OdpowiedzUsuń