niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 1 - Nocnikowy Książę


***Louis***
-Uff, dobrze, że już lekcja. Przecież oni mogliby nas udusić! – powiedział Louis wychodząc spod prysznica w drużynowej szatni.
- Przestań! Taka jest cena sławy. Nie widzisz, że oni wszyscy nas uwielbiają? – Mówił Niall prężąc swoje mięśnie przed lustrem. – Ja tam zdecydowanie czuję się jak gwiazda.
- Tobie dobrze mówić. Ciebie podrzucali – ciągnął Loui. – My byliśmy zgniatani, szturchani… Wszyscy chcieli mnie przytulać!
- Tak, to rzeczywiście musiało być straszne: tłum pięknych dziewcząt, które ocierają się o Ciebie swoim rozgrzanym ciałem. Mamo, ratunku! – Wyraźnie rozbawiony Niall zaczął się wygłupiać. Reszta kolegów dołączyła do niego i wszyscy czterej rzucili się na Louisa. Przyjaciele zaczęli go obłapiać i piszczeć przedrzeźniając dziewczyny. Lou udawał, że próbuje ich odgonić, ale prawda była taka, że bawił się w najlepsze. Nagle w drzwiach szatni stanął trener, pan Spencer.
-No widzę chłopcy, że już dawno nie byliście na żadnej randce. Żeby tak obłapiać Louisa? A w szkole tyle ładnych panienek. I wszystkie się marnują… - trener wyraźnie się z nich nabijał. Zawsze, gdy miał okazję wypominał im, że nie mają dziewczyn. Zwłaszcza, że do tej szkoły chodziła jego córka. – No ale koniec tego dobrego. Wiem, że jesteście gwiazdami i przysługują Wam pewne prawa, ale lekcja trwa już od 15 minut. Najwyższy czas dołączyć do klasy.
- Oczywiście, trenerze. Już idziemy – odrzekli chórem i posłusznie pobiegli w kierunku sali od angielskiego.

***Liam***
Kiedy weszli do klasy, nikt się specjalnie nie zdziwił ich spóźnieniem. Zajęli swoje miejsca i wyciągnęli podręczniki.
„Ta sala jest najgorsza ze wszystkich, zawsze siedzę tu sam, bo każdy ma już parę” – pomyślał Liam, biorąc do ręki długopis. „Kolejna, nudna, lekcja” – przebiegło przez jego głowę, gdy nagle zauważył, że w pierwszym rzędzie dostawiono pojedynczy stolik. Siedziała przy nim jakaś dziewczyna o długich brązowych włosach związanych w kucyk. Liam nie widział jej wcześniej. „Musi być nowa…” – pomyślał.  – „Ale skoro obok mnie jest wolne miejsce, dlaczego nie chciała tu usiąść? Trzeba było jej dostawić ławkę. I to jeszcze w pierwszym rzędzie!” Nieznajoma intrygowała go. Zawsze był ciekawski, ale teraz niewiedza nie dawała mu spokoju. Przecież każdy chciał z nim siedzieć. KAŻDY! Nie pozwolił na to tylko dlatego, żeby nie było niepotrzebnych kłótni między dziewczynami z klasy i bójek między chłopakami. Skoro każdy już ma miejsce, to niech na nim zostanie. Ale z nieznajomą było inaczej. Przecież ona nie miała przydzielonej ławki, więc mogła usiąść obok niego. Dlaczego tego nie zrobiła?
- Panie Payne? – powiedziała pytająco nauczycielka angielskiego – co pan o tym sądzi?
Liam nie miał pojęcia, o czym jest mowa. Postanowił sobie kiedyś, że zawsze w takich sytuacjach będzie się zgadzał, więc podniósł głowę, uśmiechnął się najbardziej czarująco jak potrafił i odpowiedział:
- Myślę, że to bardzo dobre rozwiązanie.
Cała klasa wybuchnęła głośnym śmiechem. Zdezorientowany Liam popatrzył na nauczycielkę, która również nie kryjąc rozbawienia powiedziała:
- Hmm, skoro tak uważasz. Ale pozwól, że Ci trochę pomogę. Właśnie omawialiśmy twórczość Edgara Allana Poe, który napisał jeden ze swoich najwybitniejszych wierszy i zostawił rękopis na komodzie. Jego malutki synek zdjął kartkę z mebla, po czym użył jej jako papieru toaletowego. Poe mimo wszystko opublikował oryginalny rękopis w nowym tomiku poezji. Nadal uważasz, że to dobre rozwiązanie? – Twarz nauczycielki była purpurowa od powstrzymywanego śmiechu.
- Nie – odrzekł wyraźnie zniesmaczony Liam – Przecież to chore jakieś.
- To nic! – zawołał z ostatniej ławki Niall – od dzisiaj i tak będziesz „Nocnikowy Książę”!
Zadzwonił dzwonek i rozbawieni uczniowie wybiegli z klasy. Harry podszedł do Liama i nałożył mu na głowę nocnik zrobiony z kartki papieru. W zasadzie był to zwykły papierowy kapelusz, ale napis na nim głosił, że jest właśnie nocnikiem i już. Liam nic sobie nie robił z dowcipów kolegów. Interesowała go tylko ta nieznajoma. Wciąż o niej myślał.
- Idźcie sami na obiad, dołączę do was później. – powiedział Liam.
-Stary, chyba się nie gniewasz za tego księcia, co? – wolał upewnić się Niall.
-Pewnie, że nie. Muszę tylko coś załatwić.

***Caroline***
Caroline wychodziła właśnie z klasy, gdy poczuła, jak ktoś łapie ją za ramię. Przestraszona odwróciła głowę i zobaczyła tego chłopaka, który był taki nieuważny na lekcji angielskiego. Czego on od niej chce?
-Dlaczego nie usiadłaś ze mną? – wypalił od razu.
-Yyy… ja…  wolałam być bliżej tablicy – jąkała się Carol. Chłopak nadal patrzył na nią swymi dużymi brązowymi oczami.
- Hahahaha, nie wierzę! – zaśmiał się szczerze. Wolałaś siedzieć sama, w dodatku pod tablicą, niż ze mną?! Ty wiesz, kim ja jestem? – zapytał. Nie chciał, żeby to zabrzmiało jak przechwałka, ale właśnie tak zabrzmiało. Nieznajoma stała przed nim wyraźnie sparaliżowana, ale kiedy tak niemiło się do niej odezwał, chyba ją trochę ośmielił.
- Sądzę, że jesteś Nocnikowym Księciem – wypaliła i od razu tego pożałowała. Nie lubiła krzywdzić innych. Nawet słowami. – To znaczy, przepraszam, ja.. nie chciałam. – Caroline spuściła oczy.
- Nie, to ja przepraszam. – Liamowi zrobiło się jej żal. Nagle przypomniał sobie, że ona musi być tu nowa, skoro jej wcześniej nie widział. – Jesteś tu nowa? – to było najbardziej kreatywne zdanie, na jakie go było stać w tej chwili.
- Tak. – powiedziała Carol i ponownie spuściła wzrok.
Liam stał i patrzył na nią. Była ubrana skromnie, ale z wyczuciem. Włosy miała związane, była bez makijażu i była wyraźnie speszona. „Tak bardzo tu nie pasowała” – pomyślał chłopak. Nagle ponownie zrobiło mu się jej żal. Postanowił jej pomóc.
- Jestem Liam – uśmiechnął się i podał jej rękę. – Ale możesz mówić mi Nocnikowy Książę. Mam nawet koronę, zobacz – zdjął z głowy papierową czapkę i podał jej.
- Caroline  - wydukała dziewczyna.
- Chcesz zjeść ze mną obiad? To znaczy ze mną i moimi kolegami – zaproponował Liam. Kiedy zobaczył wahanie na jej twarzy, postanowił się wytłumaczyć. Nie chciał, żeby się go bała. – Wiesz, jesteś tu nowa, pewnie nikogo nie znasz, wiesz w ogóle, gdzie jest stołówka?
Odpowiedziało mu milczenie.
- Chodź, pokażę Ci – dodał biorąc ją za rękę.

***Patricia***
Na stołówce panował chaos. Jak zawsze podczas przerwy na obiad.
- Matko, jaka ta kolejka jest długa! – jęczała Mia.
- No, ma chyba z kilometr! – wtórowała jej Julie.
- Dziewczęta, po co te nerwy? – uspokajała Patricia. – Zapomniałyście, kim jesteśmy? – dodała i ruszyła w stronę pań wydających jedzenie, a koleżanki podążyły za nią.
Kiedy tylko zbliżyły się do okienka, kolejka natychmiast się rozstąpiła, a dziewczyny mogły spokojnie wybrać jedzenie. W drodze do stolika Patt uśmiechnęła się przebiegle i rzuciła w stronę dziewcząt:
- Widzicie? Tak to się załatwia.
Kiedy koleżanki jadły w najlepsze, do stołówki wszedł Liam, ciągnąc za sobą jakąś dziewczynę. Przedstawił ją kolegom i wszyscy usiedli przy najbardziej prestiżowym stoliku w stołówce.
Patricia, widząc to, pociemniała na twarzy od gniewu.
- Kim jest ta wywłoka?! – krzyknęła.
- Czekaj, czekaj, to jest chyba ta nowa, co dołączyła do naszej klasy – odparła Julie.
- Faktycznie, to ona! – zgodziła się Mia.
- Co o niej wiecie? – Patty próbowała opanować zdenerwowanie.
- Słyszałam, jak rozmawiała dzisiaj z naszą wychowawczynią – odpowiedziała Julie. – Dostała się do tej szkoły dzięki stypendium. W ogóle nie ma kasy i nigdy nie mogłaby się tu uczyć, gdyby nie to.
- Więc jest nikim – podsumowała Mia.
Patricia z każdym usłyszanym słowem była coraz bardziej zdenerwowana. W końcu jej oburzenie osiągnęło apogeum i gwałtownie wstała.
- To ja – zaczęła – przez tyle czasu próbowałam się do nich zbliżyć, robiłam co mogłam: chodziłam na wszystkie mecze, posyłałam piękne uśmiechy, wdzięczyłam się i nic, a ona przychodzi tutaj i już pierwszego dnia je z nimi obiad?! Takie zero, takie nic?! O, nie! Ja tego tak nie zostawię! Już ona mnie popamięta, ja się o to postaram! – powiedziała Patricia i jak gdyby nigdy nic wróciła do jedzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz