wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 9 - Tylko grzecznie, robaczki!


***Caroline***
Odkąd Caroline spotykała się z Liamem, nabrała pewności siebie. Chłopak często ją komplementował, czym pomógł jej dostrzec, jaką wspaniałą osobą była. Kiedy Carol patrzyła na swoje zachowanie sprzed kilku tygodni, dziwiła się sama sobie. Teraz nie było już śladu po dawnej Caroline. Liam stworzył ją na nową. Teraz była na hali. Zwołała nadzwyczajne zebranie cheerleaderek i teraz na nie czekała. Włosy miała związane w wysoki kucyk. Ubrana była w dopasowaną bokserkę, podkreślającą jej smukłe ramiona i plecy. Miała także luźne dresowe spodnie, które jednak doskonale uwidaczniały jej jędrny tyłek. Na nogach miała zwykłe trampki. No i się uśmiechała. Kiedy zobaczyła nadchodzące dziewczyny, od razu je pospieszyła.
-Szybciej, szybciej, dziewczęta! Co jest? Więcej energii! – Caroline próbowała przekazać choć trochę swojego entuzjazmu koleżankom.
-Carol, jest ósma rano. A poza tym skąd my mamy brać tę energię? I z czego się cieszyć? – pytała jedna z dziewczyn. – Przecież jesteśmy beznadziejne. Nic nam nie wychodzi.
-I tu się mylisz. Mam dla was niespodziankę – szybko odparła Carol. – Dostałyśmy propozycję wyjazdu do Nowego Jorku jako osobisty doping Pringlesów. Co wy na to?
Cheerleaderki wyglądały na mocno zaskoczone. Nikt nic nie mówił. W końcu odezwała się Stacy:
-No co jest? Nie cieszycie się?
-Ty niby chcesz z taką beznadziejną drużyną jechać do Nowego Jorku? Żenada! – niespodziewanie do rozmowy włączyła się Patricia. – Tylko się skompromitujecie!
-Miło, że dołączyłaś, Patt – spokojnie mówiła Caroline. –Muszę Cię jednak zmartwić. Nie chcę jechać z całą drużyną na te zawody. A właściwie to nie mogę. Mogę zabrać tylko kilka osób. Ściślej mówiąc – tylko cztery. Przepraszam, że nie będziecie mogły wszystkie pojechać.
-W porządku, Carol. Rozumiemy to. Dzięki, że się w ogóle tak starasz – powiedziała jedna z dziewcząt.
-Właśnie. Poprzednia kapitanka była bez sensu. Nie umiała tańczyć, choreografia była słaba i nawet nie było co marzyć o jakiś wyjazdach – dodała druga.
-No okej, wszystko ładnie pięknie, ale kto pojedzie oprócz mnie? – niecierpliwiła się Patricia.
-Właśnie Carol, wiesz już kogo zabierzesz?
-Tak. Długo nad tym myślałam i rozważałam wszelkie za i przeciw. Postanowiłam, że pojedzie ze mną Stacy, Mia, Julie i Emma.
-Co?! Chyba coś ci się pomyliło, dziewczynko! – Patricia zerwała się na równe nogi i w jednej chwili znalazła się obok Caroline.
-Przykro mi, Patt, ale nie możesz z nami jechać. Masz za małe umiejętności i byłaś tylko na jednym treningu – Carol była w pełni opanowana. Jej twarz nawet nie drgnęła.
-Że co?! Niby jestem za słaba? – Patricia wpadła w szał. – Posłuchaj ty głupia flądro – Patt niebezpiecznie zamierzyła się na Carol. – Ja tam MUSZĘ pojechać, słyszysz?!
Caroline nie zlękła się jednak i wytrzymała zachowanie agresywnej koleżanki. Inne dziewczyny zareagowały jednak niemal natychmiast. Szybko odciągnęły Patricię, aby nie zrobiła nikomu krzywdy.
-Nie wymusisz na mnie zmiany decyzji. Tym bardziej siłą – szorstko zauważyła Carol.
-To się jeszcze okaże – Patricia brzmiała poważnie. Spojrzała Caroline głęboko w oczy i zdenerwowana wyszła z sali. Carol z przerażeniem dostrzegła w jej wzroku obłęd.

***Stacy***
Po wyjściu Patrici przez chwilę panowała pełna napięcia cisza, którą ostatecznie przerwała Stacy.
-Dobrze zrobiłaś, Carol. Nie przejmuj się – powiedziała i położyła rękę na ramieniu przyjaciółki.
-Właśnie! Bardzo dobrze zrobiłaś – dodała inna z dziewcząt.
-Tak. Dobry wybór. Nie ma co się martwić – odzywały się kolejno głosy pozostałych członkiń zespołu.
-Dziękuję, że mnie wspieracie. I cieszę się, że popieracie moją decyzję – powiedziała Caroline.
-A niby dlaczego miałoby być inaczej? Przecież jesteś najlepszym kapitanem na świecie! – śmiała się Stacy.
-Czy my już możemy iść? Mam na myśli dziewczyny, które nie jadą do Nowego Jorku – zapytała jedna z cheerleaderek.
-Tak, tak, dziękuję, że przyszłyście – odpowiedziała kapitan.
-Dobrze zrobiłaś, Carol. Serio się na tym znasz – dodała na odchodne Kate i razem z resztą dziewczyn wyszła z sali.
Teraz obok Caroline  została tylko czwórka wybranych dziewcząt : Stacy, Mia, Julie i Emma.
-To opowiadaj teraz o co dokładnie chodzi- Zaczęła Stace.
Znaczy mi nie musisz, ja już wiem, Ale one nie- szybko dodała.
-Pringlesi mają za dwa tygodnie bardzo ważny mecz w NJ.
Najważniejszy w tym semestrze. Bardzo im zależy na jak najlepszym wyniku, więc poprosili nas o jak najlepszy doping. Tak więc musimy przygotować wyjątkowy układ i godnie reprezentować ,,The Pringles”. Od razu zastrzegam, że to nie będzie wyjazd  towarzyski. Czeka nas ciężka praca,która zacznie się już tutaj.- wyjaśniała Carol. Po chwili milczenia zapytała:
-Jesteście na to gotowe ?
Dziewczyny spojrzały po sobie. Wyglądały na zdecydowane.
-Oczywiście, że jesteśmy! - odparła Stacy.
-I dziękujemy, że to nas wybrałaś –dodała Julie.
-Myślę,że to będzie piękny czas – stwierdziła Mia, obejmując  ramionami dziewczyny. – I myślę,  że właśnie rodzi się tu  piękna przyjaźń.

                                                            ***Zayn***  
Zayn i Liam szli korytarzem. Właśnie zaczęła się przerwa i chłopcy pierwsi wyszli z klasy. Pewnym krokiem zmierzali w kierunku Sali gimnastycznej. W  końcu Malik nie wytrzymał i zapytał :
-A Caroline to się chyba przyjaźni ze Stacy, co ?
-Chyba tak. A dlaczego pytasz ? – rzucił niedbale Liam.
-Tak tylko pytam. Zastanawiam się, czy Caroline zaproponuje Stacy wyjazd do NJ. – Zayn starał się mówić, jakby mu nie zależało. Silił się na obojętny ton, ale mu nie wychodziło. Liam od razu zrozumiał, o co mu chodzi, ale nie dał tego po sobie poznać. Uznał, że fajnie będzie trochę podręczyć przyjaciela.
-No nie wiem, nie wiem – odpowiedział więc Payne. – Wydaje mi się, że ktoś mi mówił, że Stacy nie jedzie. Podobno Carol uznała, że jest za słaba.
-Serio?! – Zayn nie umiał jednak pohamować emocji i teraz wyraźnie okazał rozczarowanie.. Liam był za to wyraźnie rozbawiony.
-Co ty na to, żebyś sam zasięgnął informacji u źródła? – rzucił Liam z chytrym uśmieszkiem i szybko wszedł do Sali gimnastycznej, do której właśnie dotarli. Zayn po chwili podążył za przyjacielem. Otworzył drzwi i zobaczył Liama rozmawiającego z Caroline i Stacy. Kiedy Payne zobaczył Malika szybko powiedział:
-Carol, Zayn ma do ciebie bardzo ważne pytanie – specjalnie mówił głośniej, aby Zayn już od progu wszystko dobrze słyszał. Caroline poczekała, aż Malik do nich dołączy, po czym z pełnym zainteresowaniem zapytała o co chodzi.
-Czy… czy Stacy jedzie z nami? – wypalił Zayn.
Carol odczekała chwilę i nagle wybuchnęła gromkim śmiechem. Liam i Stacy również nie kryli rozbawienia.
-Hmm no nie wiem, może sam jej zapytaj. Co ty na to? – rzuciła Caroline i puściła oczko do Stacy.
-Tylko grzecznie, robaczki! – poucz Liam, po czym złapał Carol za rękę i ze śmiechem wybiegli z hali.

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 8 - Cichy szpieg


***Julie***
Julie postanowiła odwiedzić Mię. Nie widziała się z nią od tamtego feralnego wieczoru. Długo myślała nad tym, czy powinna to zrobić. W końcu jutro zobaczą się w szkole. Ale z drugiej strony Mia była jej przyjaciółką. To przesądzało sprawę, dlatego Julie stała teraz pod jej domem. Zadzwoniła do drzwi i krótko potem już była wewnątrz. Znała drogę do pokoju Mii, więc szybko wbiegła po schodach. Cicho zapukała i zdziwiła się, gdy z wewnątrz usłyszała radosne „proszę!”
-Cześć! Jak miło cię widzieć! – Mia rzuciła się Julie na szyję, gdy tylko ją ujrzała.
Julie odwzajemniła uścisk. Była szczęśliwa widząc przyjaciółkę w tak dobrym stanie.
-Widzę, że czujesz się już całkiem dobrze – uśmiechnęła się do Mii. – Bardzo się cieszę.
-Tak, czuję się świetnie. – odpowiedziała Mia. – Jeszcze wczoraj rano było fatalnie. Nie chciałam nikogo widzieć, nigdzie wychodzić. Miałam ochotę umrzeć!
-Mia, nie wolno ci tak mówić – zaniepokoiła się Julie.
-Wiem. Teraz już to wiem. A to wszystko dzięki Harremu.
-Ooo, coś czuję, że masz mi dużo do opowiadania.
-A owszem, mam – powiedziała dumnie Mia. – Siadaj wygodnie i słuchaj. Wczoraj rano…

***Retrospekcja Mii***
…odwiedził mnie Harry. Było zrozumiałe, że nie chciałam mu się pokazywać z poharataną twarzą i siniakiem pod okiem. On jednak się uparł! Przyniósł mi kwiaty, mówił same miłe rzeczy, pocieszał mnie… Był taki kochany! Nie wiem czym sobie na to zasłużyłam. Przecież znamy się tak krótko, a on jest dla mnie taki dobry. Czyż to nie wspaniałe? Ale ok, widzę zniecierpliwienie na twojej twarzy, więc przechodzę do sedna. On mnie pocałował. Zrobił to tak czule i delikatnie, że przez chwilę poczułam się jak w niebie. W ogóle się tego nie spodziewałam. Totalnie mnie zaskoczył. Kiedy oderwał swoje usta od moich, musiałam wyglądać na oszołomioną, bo tylko uśmiechnął się ciepło i powiedział: „Odpręż się. Nie musisz się krępować. Dla mnie jesteś najpiękniejsza. I od teraz zamierzam ci to powtarzać codziennie”. Położył swoją dłoń na mojej. Gdy tylko poczułam ciepło jego ciała, przeszył mnie dreszcz. Ale było to bardzo przyjemne uczucie. Mogłabym tak trwać przy Harrym wiecznie, ale on powiedział nagle, że musi iść. Dostałam jeszcze buziaczka w policzek na pożegnanie i zostałam sama w pokoju.  Jeszcze długo po jego wyjściu nie mogłam ochłonąć. Nie mam pojęcia, ile to znaczyło dla Harrego. No ale wiem jedno – nie jesteśmy jeszcze parą. Chociaż bardzo bym tego chciała… Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo!

***Harry***
„Dasz radę. Poradzisz sobie. Co się z tobą dzieje, stary? Weź się w garść!” – Harry stał pod domem Mii i próbował opanować zdenerwowanie. „Dobra, raz kozie wio, a co!”  Styles podniósł głowę i spojrzał w górę. Stał dokładnie pod oknem dziewczyny. Podniósł mały kamień i uderzył nim w szybę. Zero reakcji. Podniósł drugi i zrobił to samo. Tym razem firanka w oknie się poruszyła i Harry zobaczył Mię. Wyglądała na mocno zaskoczoną.
-Co ty tu robisz? – zapytała, gdy otworzyła okno.
-Zapraszam cię do Nowego Jorku – spokojnie odparł Styles.
-Co?! – Mia nie kryła zdziwienia.
-Dowiesz się wszystkiego jutro w szkole. Chciałem cię dzisiaj po prostu poinformować, że za dwa tygodnie jedziemy do Nowego Jorku. Możesz się już zacząć pakować. Wiem, że dziewczyny potrzebują na to dużo czasu – zaśmiał się Harry i już go nie było.

***
Ani Harry, ani Mia nie wiedzieli, że całej ich rozmowie przysłuchiwał się cichy szpieg ukryty w zaroślach, nieopodal domu Mii. Tą osobą była Patricia. Podsłuchana rozmowa zrodziła w jej głowie nowy plan działania. Nikt nie był jednak w stanie odgadnąć jego szczegółów z jej chytrego wyrazu twarzy.